Ekspedycja Orzyc - Dzień 4



Czyste Chorzele z mankamentami

Znów skąpani w słońcu i zieleni – czymże sobie zasłużyliśmy na taką pogodą w kapryśnym lipcu? W niedzielę przed godziną ósmą słońce podniosło poranne mgły. Wyruszyliśmy z centrum Chorzel (lub Chorzeli, obydwie formy poprawne) z miejsca oznaczonego jako początek szlaku kajakowego Orzyca. Szliśmy lewą stroną rzeki do Zalewu. Okazało się, że o tej porze roku to trudny odcinek – dwumetrowe pokrzywy, trzciny, pałki wodne, chaszcze i co chwila nogi w wodzie – nic dziwnego, że nikt tędy nie chodzi. Niestety jest kilka niespodzianek: odpady z tworzywa sztucznego na tyłach warsztatu samochodowego, dalej zbutwiały dywan, kawałki wykładziny i eternitu. Butelki PET i puszki „odzywały się” pod stopami. Może na jesieni, po zwiędnięciu zieleni da się to uprzątnąć, żeby nie spłynęło z falą wezbranej rzeki. W Chorzelach obok jazu jest okazały Zalew, na pewno zasilany wodą z czystej rzeki. Opuszczamy Chorzele żegnani odgłosem dzwonów z kościoła p.w. Trójcy Przenajświętszej

Kraina mniej wilgotna. Gdzie jest bydło?

Idziemy lewą stroną Orzyca. Nie jest głęboko więc rzeka płynie dosyć szybko. Jest tu z pewnością kleń (taaaka ryba). Opuszczamy łąkę położoną za Chorzelami. W oddali mruczy oczyszczalnia ścieków. Za małym laskiem wchodzimy na kolejną rozległą łąkę. Płaski horyzont, zdecydowanie mniej lasów łęgowych, jeśli są to przeważnie po prawej stronie rzeki. Środowisko bardziej suche. Piaszczysta gleba przepuszcza wodę. Za Chorzelami czegoś nam zabrakło. Gdzie są krowy? Spoko są, pojawiły się po ok. 3 kilometrach. Spore stado po  prawej stronie rzeki. Pastwisk i krów jest mniej niż w poprzednich dniach. Są wodopoje – też w mniejszej liczbie. Woda zachowuje przyzwoity poziom przejrzystości. Jej ilość rośnie wraz z biegiem rzeki chociaż nie widać znaczących dopływów i kanałów.

Jak pasie się bóbr? W kółko

Jest jeszcze rano, ostanie bobry wracają po nocnym żerowaniu. Widać ich miejsca wypasu. Nieregularne linie na trawie zaczynają się i kończą w wodzie. Czasami linie tworzą coś na kształt okręgu – bóbr pasie się w „kółko” i wchodzi do wody w tym samym miejscu, w którym wychodził.

Rozszumiały się wierzby

Wierzba – nie może jej zabraknąć w mazowieckim krajobrazie. Czy nadal sadzi się ten gatunek drzewa i czy przycina się je? Na pastwiskach widać żurawie. Tym razem nie ptaki. Co ok. kilometr przepływ wody reguluje próg (stopień) wodny. Między nimi rzeka spokojnie płynie pośród wysokich trzcin. Dobra, idziemy dalej.

O której wstają skowronki?

Pierwsze skowronki usłyszeliśmy przed południem, ciekawe co robiły do tej pory? Jest para kormoranów. Jedna czapla biała i dwie siwe. Widać i słychać więcej ptaków drapieżnych niż w poprzednich dniach. Najgłośniejsze i najliczniejsze są chyba kanie, ale nie jesteśmy pewni czy to one. Parze łabędzi udało się wyprowadzić jedno młode. W gęstwinie trzcin żerują młode kaczki. Na łące osiem bocianów spokojnie spożywa drugie śniadanie – jeszcze dokładnie miesiąc do odlotu.

Nie samym sianem żyje bydło

W okolicach czwartego progu wodnego licząc od Chorzel rosną niezmierzone „łany” kukurydzy. Nieopodal w rzece ktoś zgubił 3 bele siana. Stan rozkładu świadczy o tym, że leżą w wodzie dosyć długo.

Lepszy most niż bród

Na odcinku od Chorzel do Olszewki jest jeden bród i trzy mostki oraz siedem progów wodnych i trzy jazy. Ten kto zamierza spływać kajakiem musi koniecznie uwzględnić częstą i trudną przenoskę – niezbędne długie spodnie i buty. Pod wsią Olszewka (nieopodal Małowidza) po lewej stronie rzeki jest pierwszy, niewysoki wał przeciwpowodziowy. Tu rzeka jest zdecydowanie regulowana. Zakończyliśmy czwarty etap na moście w Olszewce pod Małowidzem po ok. 12 km. Dalej będziemy spływać…

Galeria

Mapa