Ekspedycja Orzyc - Dzień 6



Uciekamy od zapachu do … zupełnie innej rzeki.

Startujemy z Sielca. Startujmy szybko, bo brzydko pachnie z tego Bacutilu. Słońce jeszcze przeziera się przez chmury. Nie zapowiada późniejszej ulewy, która skróci i zakończy etap w Podosiu. Koniec z regulacją rzeki. Jest wolna, płynie tam gdzie chce, wylewa gdzie chce. Krajobraz zupełnie inny, często bajkowy. Przecinamy lasy i łąki. Rzeka nie jest samotną rynną, zawsze w pobliżu są jakieś drzewa. Ulewa wypędziła wszystkich. Udało się zobaczyć kormorana za Sulichą.

Bacutil po raz kolejny?

Napotkany pan pod Sulichą informuje nas, że Bacutil truje. Mówi też, że wpuszczane do rzeki ścieki tworzą czarny osad na dnie. Jednak za Sulichą woda staje się jednak bardziej przejrzysta.

Powiało halnym?

Wysokie zalesione brzegi tworzą niepowtarzalne pejzaże. Są oznaki bytności człowieka – puszka po Halnym. Czyżby przywiało ją z gór? Po krótkiej dyskusji i analizie obejmującej m. in. stosunek mocy do ceny wskazaliśmy na grupę zaśmiecającą.

Chrońmy ten obszar.

Dochodzimy do wniosku, że obszar rzeki od Sulichy do Podosia powinien być specjalnie chroniony. Ma unikalny charakter. Wydaje się czysty i jeszcze dziewiczy mimo bliskiej obecności szosy.

W Podosiu.

Pada deszczyk, …pada deszcz,… leje. Do Podosia jeszcze ok. 4 km. Pokonujemy je w ulewie. Po drodze dwie przenoski przez potężne drzewa przewrócone przez Bobry. Jest most w Podosiu. Czysto. Na ścianie mostu napisane młoda ręką: „Świat jest piękny. Życie jest zbyt krótkie by się zastanawiać. Dziewczyna to może chcieć, ale starać to ma się facet.” Niestety atmosferę zaburza fakt, że tuż za mostem po lewej stronie rzeki wpływają ścieki z pobliskiego gospodarstwa.

Galeria

Mapa