Ekspedycja Orzyc - Dzień 2
Drugiego dnia też jest życie
Drugiego dnia wyruszyliśmy w drogę, ja i trzy dusze. Każdy z plecakiem i bagażem nie fizycznym. Krótki etap z Grzebska do Janowa ok. 15 km. Przy porannym posiłku była różnica zdań, czy na łonie natury lepszy jest gulasz angielski czy paprykarz szczeciński. Nie doszliśmy do porozumienia, obydwa smakują świetnie, nie jedzcie tego w domu!
Kajakiem za wcześnie
Po deszczu poziom wody wydaje się wystarczający żeby wypłynąć kajakiem już z Grzebska. Wczoraj przy niskim poziomie wody, nie polecamy – jednak gdyby ktoś chciał płynąć , będzie w rynnie rzeki głębokiej na ok., 1,5 - 2 m , szerokiej na ok. 3 m – świata nie zobaczy. Dobra idziemy. Po nocnym deszczu wody wezbrały. Dopływy i kanały odwadniające zmieniły się, wczoraj były na jeden sus, dzisiaj są na dwa. Pierwszy dopływ i pierwsza kąpiel, woda do ramion, dlaczego nie zdjęliśmy majtek . Przeciski betonowe u ujścia kanałów odwadniających pozwalają w niektórych miejscach przejść suchą nogą. Aparat Czarka odmawia posłuszeństwa, zdjęcia będą z „komórki”. Piotr i Michał chyba chcą już być w innym miejscu.
To pierwotna dolina
Od źródła do Janowa Orzyc płynie w szerokiej i płytkiej dolinie. Jest jej panem, chociaż uwięzionym w okowach regulacji. Od Grzebska jest dużo mniej łęgów, zarośli. Jeśli są to inaczej niż wczoraj, z lewej strony rzeki. Po Szczepkowem wpływa wartki dopływ lewobrzeżny. Przed Janowem krajobraz zmienia się. Jest bardziej urozmaicony, nie widać już z brzegu rzeki szerokiej, rozległej łąkowej doliny, pojawiły się lasy sosnowe. Jazy są przeważnie wyremontowane i obsługiwane. Zarówno te na kanałach dopływowych jak i na rzece. Prawo rzeki (1,5 m) nie jest respektowane – krowy też go nie lubią. Rozumiemy.
Niegodny człowiek kala
Świat wokół rzeki jest czysty – zdarzają się szczątki worków po nawozach. Są niestety wyjątki. Na tym krótkim etapie, znaleźliśmy: spalarnia kabli i śmieci, wysypany kontener śmieci i eternitu, lodówka, worek z odpadami domowymi.
Animals-homo-sapiens-planet
Lis dał się podejść na ok. 30 m. Potem zdziwiony uciekał podskakując. Zaszył się w zaroślach wierzby między wsią, a rzeką - tam ma norę. Letnia barwa jest odpowiednia do przydomka. Są bociany, nie ma już żurawi, jest dużo kani, są jastrzębie lub myszołowy, albo jedno i drugie. Sporo małych ptaszków z rudymi brzuszkami, może pokląskwa. Bliżej wsi stada małych ptaszków zbierają się w gromady – nie wróble. Pod lasem pasą się łanie. Bobrów nie widzieliśmy, ale nogi wpadły w ich